niedziela, 25 stycznia 2015

Wracamy :)))

Tak, tak. Wracamy!! Postanowiliśmy zebrać się w sobie i kontynuować pisanie naszego, dawno zapomnianego bloga. 

A pisać mamy o czym, bo działo się, dzieje i znając naszą rodzinkę pewnie dziać się będzie. Nie żeby od razu ruszać w podróż dookoła świata z dziećmi (choć jakby ktoś zasponsorował coś takiego, to kto wie,...), ale małe rzeczy... pierwsze narty, łyżwy, wycieczki w górki, bieganie, nawet krótki spacer - to wszystko co cieszy ludzi, których nosi i w miejscu usiedzieć nie potrafią.

Ciężko nadrobić pół roku nieobecności. Ale spróbujemy. Jeden wpis na pewno nie starczy...
Było bieganie w Krynicy (skończyło się to w moim przypadku półroczną przerwą...), szybkie wypady w kochane Tarty (Dolina Strążyska i Hala Kondratowa), błądzenie po czeskich jaskiniach (to akurat tylko jednoosobowo) i w końcu ostatnie, typowo zimowe "ekscesy". I to na tych ostatnich na razie się skupimy.

Postanowiliśmy nauczyć naszą starszą Pociechę jeździć na łyżwach i na nartach. W przypadku łyżew mieliśmy nadzieję, że się spodoba. Jeśli chodzi o narty, nasze Córki wyjścia nie mają... umieć muszą:))) Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku zaczęło się obiecująco, szybko pojęła podstawy i dość szybko, jak to ma w zwyczaju chciała wszystko SAMA:))
Trzeba przyznać, że "z tej mąki będzie chleb".







A już niedługo parę słów o tym, jak wygląda prawdziwa fascynacja 4-letniego dziecka i "zaległy" wypad w Tatry.


1 komentarz: