środa, 4 lutego 2015

Prawdziwa fascynacja

Czy przekonaliście się kiedyś jak wygląda prawdziwa fascynacja u dziecka?? Nam się to chyba udało. 
Były (i są) sanki, narty, łyżwy, góry, wycieczki, urodziny, place zabaw, opieka nad młodszą siostrą, zabawki pod każdą postacią, puzzle, rysowanie... wszystko to cieszyło naszą starszą Córkę. I było to widać. Jednak to co zobaczyliśmy w jej oczach i zachowaniu ostatnio, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Przyznam, że czegoś takiego jeszcze nie widziałem.

Fascynacja ta zwie się BALET :)))

A zaczęło się dość niewinnie... chyba. Aga puściła filmik, na którym dziewczynka tańczy, rozciąga się i ćwiczy baletowe układy. Wyobrażacie sobie, że nasze dziecko, które aktywność ruchową ma chyba we krwi, przesiedzi przy takim filmiku dobre 40 minut?? I to tylko tyle, bo po prostu tyle trwał?? A jednak. No nie nasza Córka... Oczywiście w przedszkolu były tańce. Podobało się. Ale nigdy jakiegoś strasznego zachwytu.

I zaczęło się. Pierwsze zajęcia. Nie ważne, że nie znane, głównie starsze dziewczynki. Nie ważne, że ona jest "zielona", a one już pół roku ćwiczą. Wyleciała na przerwę powiedzieć tylko, że jest przerwa i ona już wraca... Na kolejnych zajęciach wyleciała za potrzebą... "rączek już nie myjemy bo nie mam czasu" i poleciała tańczyć... A po powrocie do domu trzeba jeszcze pół godziny przetańczyć, kazać Tatusiowi się podnosić... "Podoba Ci się?" "TAK!"

PS. Fascynacja, fascynacją... ale mój kręgosłup kolejnych (tak zwanych "już ostatni raz Tatusiu") podnoszeń chyba długo nie wytrzyma:)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz