Zimę mamy jaką mamy, każdy widzi. Opowiadanie dzieciom o półmetrowych zaspach śnieżnych i zimie z prawdziwego zdarzenia, zdecydowanie trzeba podeprzeć ostatnio jakimś namacalnym przykładem, bo w mieście takich cudów to już nie uświadczysz...
Dlatego też gdy tylko dzieci wreszcie wyzdrowiały, od razu wybywamy w góry nacieszyć się zimą. A okazja nie byle jaka - kolejny zlot ludzi, co góry kochają i pokazywanie ich dzieciom traktują jako jeden z lepszych sposobów spędzania wolnego czasu i może... wychowania. Góry z Dzieckiem :) Tym razem w Beskidzie Sądeckim w Bacówce nad Wierchomlą.
Startujemy ze Szczawnika, gdzie spotykamy prawie cały skład zlotu. Śniegu nieco jest więc niektórzy najmłodsi uczestnicy i uczestniczki, zamiast nóg wykorzystują sanki i siłę rąk swoich Tatusiów. Ok... Mamy też nieco pomagają ;)
Trochę schodzi, bo i kawałek drogi jest, ale w końcu docieramy do Bacówki nad Wierchomlą. Szybko posilamy się, bo na polu rozpoczyna się wielka bitwa na śnieżki, lepienie olbrzymiego bałwana i zjazdy z górki na wszystkim co się da. Potem kolejnie atrakcje dla dzieciaków - malowanki i bal. Nawet przebrania są. U nas wróżka i Myszka Miki. Wieczorem jeszcze ognisko z pieczeniem kiełbasek i "czas dla Rodziców" ;)
Rano postanawiamy nie schodzić od razu w
doliny, tylko wykorzystać piękną pogodę i nieco przejść się w
śniegach Beskidu Sądeckiego. I okazuje się to być świetną decyzją.
Dzieci wreszcie w tym roku widzą co to zima, co to nieprzetarty szlak.
Wymęczeni w końcu meldujemy się popołudniem w Szczawniku.
"Chcę
tu zostać" naszej starszej Córki, wykrzyczane w samym środku zimowego lasu, wystarczy aby potwierdzić, że podobało
się:)) Kolejny wyśmienity wypad w góry, oby takich więcej !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz