środa, 20 maja 2015

Przedszkole na Hali Krupowej

I mamy kolejny super wypad w góry. Tym razem firmowany przez Góry z dzieckiem. Padło na schronisko na Hali Krupowej (Pasmo Policy, Beskid Żywiecki). I tu ciekawostka. Schronisko ma błędną nazwę, bo jak powiadają, położone jest na Hali Kucałowej, a nie na pobliskiej Hali Krupowej. Ale to akurat taki szczegół, ani trochę nieprzeszkadzający w pokazywaniu dzieciom gór i ich "klimatu". Choć słowo klimat dla nas smo(k)gowych Krakusów wcale nie powinno być chyba brane w cudzysłów:))


Szybki przejazd do Sidziny i już spotykamy się z całą zgrają Dzieciaków i ich Rodziców, by razem spędzić ten weekend. Trasa wcale nie łatwa, ale mamy cały dzień, więc każdy obiera tempo swoich Pociech. Wędrujemy zielonym szlakiem i chwilę po południu "falami" meldujemy się w schronisku. Wieczorkiem nie może oczywiście zabraknąć przygotowanych przez Organizatorów zabaw dla dzieci. Jest szukanie prezentów i nieśmiertelne, obowiązkowe puszczanie baniek.


Nieco później pieczenie kiełbasek i śpiewanie "Mam tę moc" (i tu karygodny błąd... gitara jest, a nikt nie zna chwytów do tego hitu). Oczywiście nasze Pociechy zachowują się jakby nie przeszły niezłego kawałka drogi (Młodsza część u Taty na plecach, choć i tak stwierdzi, że "doszliśmy") i spać nie zamierzają wybrać się zbyt wcześnie. Jednak niespodziewanie przed 21 pada jednoczesne: "Jesteśmy zmęczone, chcemy iść spać". Szok! Tego pomimo codziennego męczenia dzieci  różnymi atrakcjami nie pamiętamy:))
Szybkie zaśnięcie i wreszcie jest zasłużony czas dla Rodziców. Gitara, ognisko, śpiewanie, żarty... tak można żyć:))





Rano musimy opuścić nieco wcześniej schronisko, żeby zdążyć do Krakowa na baletowy debiut na scenie naszej Starszej Pociechy (już niedługo będzie o tym osobny post).
Młodsza Córka po otworzeniu oczu, chyba jeszcze nie do końca świadoma co, gdzie i jak, rozanielona pyta:
"Idziemy w góry?". Odpowiedź "Jesteśmy w górach Kochanie" w zupełności ją satysfakcjonuje i jak zwykle z pełnym uśmiechem zaczyna swoje szaleństwa. Szybka jajecznica i schodzimy w dół, tym razem czarnym szlakiem do Sidziny-Wielka Polana. W porównaniu do sobotniej "lampy" mamy zupełnie inne warunki. Mgła i cały czas lekko pada. Bywa, nie w takich warunkach się wędrowało:)) Na szczęście idzie szybko i cóż... na ten weekend koniec gór. Czas zamienić zabłocone buty górskie na białe baletki, a mokrą kurtkę na bialuteńki strój baletowy:))) 


PS. Z całym szacunkiem dla nieco starszych Dzieciaków, nie tylko tytułowe przedszkole na Hali, ale i oczywiście wczesna szkoła podstawowa:)))


Schronisko na Hali Krupowej jest niewielkie, ale bardzo "klimatyczne", niezbyt drogie i godne polecenia na nocleg. Zjeść można tu na prawdę całkiem smacznie. Jeśli chodzi o szlaki, możliwości dojścia jest sporo. My wędrowaliśmy w górę zielonym z Sidziny (rejon skansenu), w dół czarnym do Sidziny-Wielka Polana. Trzeba przyznać, że do najłatwiejszych one nie należą. W przypadku zielonego szlaku jest to tak naprawdę jedno długi podejście (około 2h, a z dzieciakami wiadomo - czasem i drugie tyle:)). Wynagradzają je za to wspaniałe widoki na otaczające pasma górskie, a także na Tatry. Czarny szlak, choć krótszy, jak na Beskidy, też dość ostro pnie się w górę. Chwilę odpoczynku zapewnia tylko kawałek leśnej drogi stokowej. W obu wariantach dla najmłodszych Pociech nosidełko niezbędne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz